Pływaliśmy z rekinami
Dziś o pływaniu z rekinami wielorybimi na wyspie Cebu. Kontrowersyjny temat. Będą też żółwie morskie w przepięknej wodzie, i o samym regionie Moalboal. Zapraszam!
Dziś o pływaniu z rekinami wielorybimi na wyspie Cebu. Kontrowersyjny temat. Będą też żółwie morskie w przepięknej wodzie, i o samym regionie Moalboal. Zapraszam!
W dzisiejszym odcinku jedziemy w gościnę i zamieszkujemy w domku w środku dżungli na Fiipińskiej wyspie Negros. Jest dzika przyroda i klimat jak z filmów przyrodniczych. Jedziemy na lokalny targ i zaznajemy niewiarygodnego relaksu wśród wiecznie głośnego lasu deszczowego.
W dzisiejszym odcinku jedziemy w gościnę i zamieszkujemy w domku w środku dżungli na Fiipińskiej wyspie Negros. Jest dzika przyroda i klimat jak z filmów przyrodniczych. Jedziemy na lokalny targ i zaznajemy niewiarygodnego relaksu wśród wiecznie głośnego lasu deszczowego.
Filipiny. Pierwsze wrażenia. Przylecieliśmy tu prosto z Japonii, więc szok kulturowy zaczął się od razu po wyjściu z samolotu i skorzystaniu z toalety. Koniec szumu strumyka i wariacji opcji. Na samym lotnisku może i nie ma gdzie kupić wody, ale za to są automaty z testami na dengę, malarię i zapalenie pęcherza. Wszędzie gwar, chaos i naganiacze. Spływam tropikalnym potem w tłumie, bo powróciła też szalona wilgotność powietrza. A bieda aż piszczy. Minimalna dniówka to 450 pesos czyli 8 USD. Są też częste przerwy w dostawie prądu, gwałtowne tropikalne burze (love!), pyszne papryczki nadziewane serkiem (zrobię Wam jak wrócę!). A otwartość i ciepło Filipińskich serduszek jest poza skalą! 😍
Filipiny. Pierwsze wrażenia. Przylecieliśmy tu prosto z Japonii, więc szok kulturowy zaczął się od razu po wyjściu z samolotu i skorzystaniu z toalety. Koniec szumu strumyka i wariacji opcji. Na samym lotnisku może i nie ma gdzie kupić wody, ale za to są automaty z testami na dengę, malarię i zapalenie pęcherza. Wszędzie gwar, chaos i naganiacze. Spływam tropikalnym potem w tłumie, bo powróciła też szalona wilgotność powietrza. A bieda aż piszczy.
Filipiny. Pierwsze wrażenia. Przylecieliśmy tu prosto z Japonii, więc szok kulturowy zaczął się od razu po wyjściu z samolotu i skorzystaniu z toalety. Koniec szumu strumyka i wariacji opcji. Na samym lotnisku może i nie ma gdzie kupić wody, ale za to są automaty z testami na dengę, malarię i zapalenie pęcherza. Wszędzie gwar, chaos i naganiacze. Spływam tropikalnym potem w tłumie, bo powróciła też szalona wilgotność powietrza. A bieda aż piszczy.