Filipiny

Kitty R.

Filipiny. Pierwsze wrażenia. Przylecieliśmy tu prosto z Japonii, więc szok kulturowy zaczął się od razu po wyjściu z samolotu i skorzystaniu z toalety. Koniec szumu strumyka i wariacji opcji. Na samym lotnisku może i nie ma gdzie kupić wody, ale za to są automaty z testami na dengę, malarię i zapalenie pęcherza. Wszędzie gwar, chaos i naganiacze. Spływam tropikalnym potem w tłumie, bo powróciła też szalona wilgotność powietrza. A bieda aż piszczy.